Wizyta u pszczelarza – Pana Stanisława z Gorawina.
Rok temu, podczas wakacji w 2024 roku, odwiedziłem znajomego pszczelarza – Pana Stanisława z miejscowości Gorawino w powiecie kołobrzeskim.
Na początku naszego spotkania rozpoczęliśmy rozmowę – chciałem, by Pan Stanisław wiedział, po co wykonuję zdjęcia, do czego są mi potrzebne oraz kim jestem. Zależało mi na tym, by osoba po drugiej stronie obiektywu czuła się komfortowo i miała pewność, że fotografie, które zamierzam wykonać, nie wyrządzą jej żadnej szkody.
Historia Pana Stanisława jako pszczelarza okazała się niezwykle interesująca i inspirująca.
Po naszej rozmowie nadszedł czas na zdjęcia podczas zbioru miodu. Nigdy wcześniej nie przypuszczałem, że praca pszczelarza może być aż tak fascynująca. Widać było, że sprawia ona przyjemność samemu pszczelarzowi, a przy tym jest niezwykle pożyteczna.
Jako fotograf i jednocześnie obserwator, przyglądając się z boku pracy Pana Stanisława, miałem w głowie setki pytań. Niestety, z powodu ograniczonego czasu, nie zdołałem ich wszystkich zadać.
Atmosfera podczas zbioru miodu była jedyna w swoim rodzaju – pełna spokoju, skupienia i wzajemnego szacunku między człowiekiem a naturą. Powietrze przesycone było charakterystycznym zapachem wosku i miodu, a wokół unosił się cichy, jednostajny szum pracujących pszczół.
Pan Stanisław poruszał się z wyjątkową ostrożnością i precyzją, jakby prowadził cichy dialog z całym ulem.
Każdy jego ruch był przemyślany i spokojny, co sprawiało, że mimo setek pszczół wokół, czułem się bezpiecznie. Widziałem, z jaką troską i doświadczeniem podchodzi do swojej pracy – nie było tu miejsca na pośpiech czy nerwowość.
Było w tym coś medytacyjnego – świat zwalniał, a ja jako fotograf mogłem skupić się na detalach: błyszczących plastrach miodu, skrzących się w słońcu skrzydełkach pszczół, cichym stukocie narzędzi i spokojnym oddechu pszczelarza.
To doświadczenie uświadomiło mi, że pszczelarstwo to nie tylko rzemiosło, ale też forma życia w zgodzie z naturą, wymagająca cierpliwości, wiedzy i pokory.